Kierownictwo polityczne Zjednoczonej Prawicy usiłowało tuszować aferę wizową
Kobos, współpracownik byłego wiceszefa MSZ Piotra Wawrzyka, stawił się w poniedziałek po południu przed sejmową komisją śledczą ds. tzw. afery wizowej. Świadek na wstępie przesłuchania wyraził zgodę na upublicznienie jego wizerunku oraz danych.
Kobos powiedział, że opinia publiczna powinna mieć możliwość poznania prawdy o tzw. aferze wizowej. "Aferze, która według niektórych polityków nie była nawet aferką, ta afera jest jednak faktem, a ja jestem jedną z wielu osób, które w niej uczestniczyły, a jednocześnie jedną z niewielu, a być może nawet jedyną, która obecnie ma odwagę przyznać się do swoich działań i spróbować zmierzyć się z ich konsekwencjami" - powiedział świadek.
Mówił, że "chce spróbować naprawić swoje błędy, chce mówić, jest gotowy do dzielenia się swoją wiedza z organami ścigania". "O wielkości afery wizowej nie świadczy jedynie liczba wydanych wiz, świadczą o tym również inne działania, np. działania legislacyjne podejmowane przez Piotra Wawrzyka albo tworzenie nowych instytucji, których celem było jedynie zwiększenie, ale znaczące zwiększenie, możliwości tego, jak wiele wiz Polska będzie w stanie wydać" - powiedział Kobos.
Dodał, że posiada wiedzę, nt. "kulisów powołania Centrum Decyzji Wizowych w Łodzi, a także Centrum Informacji Konsularnej w Kielcach". "Te dwie instytucje zostały umieszczone w miastach, które są okręgami wyborczymi dwóch polityków, którzy mieli kluczowe znaczenie dla ich utworzenia, tzn. byłego ministra spraw zagranicznych Zbigniewa Raua i jego zastępcy Piotra Wawrzyka" - powiedział świadek.
Mówił, że ma też wiedzę odnośnie "metod i sposobów, z jakich korzystali ludzie zatrudnieni w centrali MSZ, aby wymuszać wydawanie wiz na konsulach rozsianych w placówkach dyplomatycznych na całym świecie". "I ci ludzie podlegali Zbigniewowi Rauowi i Piotrowi Wawrzykowi" - zaznaczył.
Kobos mówił też, że był "wychowankiem politycznym obozu Zjednoczonej Prawicy" i dość długo współpracował z Wawrzykiem.
"W mojej ocenie kierownictwo polityczne Zjednoczonej Prawicy usiłowało tuszować aferę wizową dlatego, że tak naprawdę to właśnie politycy Zjednoczonej Prawicy byli jedyną grupą, która mogła na tym najwięcej skorzystać, oczywiście mam na myśli to tuszowanie" - powiedział Kobos.
Dodał, że Wawrzyk usłyszał zarzuty "dopiero po przejęciu władzy przez koalicję 15 października". Dodał, że były premier Mateusz Morawiecki zdecydował się odwołać tylko "jednego z aktorów afery wizowej".
"Ja dzisiaj potwierdzam występowanie nadużyć, zaniedbań i zaniechań w zakresie legalizacji pobytu obcokrajowców w Polsce i w ogóle w zakresie systemu wydawania wiz, który był nadzorowany przez Zbigniewa Raua i Piotra Wawrzyka. To był koślawy system, w który nadużycia występowały na różnych szczeblach, również na tych niższych. I wiele osób miało o nich wiedzę, było tego świadomych" - powiedział Kobos.
Mówił też, że "dotychczas miał przeciw sobie cały aparat państwa, który nie był zainteresowany rzeczywistym wyjaśnieniem afery wizowej i dojściem do prawdy".
Po zakończeniu wygłaszania oświadczenia pełnomocnicy świadka złożyli wniosek, by przesłuchanie odbyło się w trybie niejawnym. Przewodniczący komisji zarządził w związku z tym krótką przerwę, by członkowie komisji, świadek oraz jego pełnomocnicy mogli udać się do specjalnie przygotowanego pomieszczenia, gdzie odbyć ma się dalsza część przesłuchania.
Komisja ma badać nadużycia, zaniedbania i zaniechania w zakresie legalizacji pobytu cudzoziemców na terytorium Polski, ustalić liczbę i tożsamość osób, które nielegalnie przekroczyły granicę RP lub wobec których zalegalizowano pobyt w wyniku nadużyć. Komisja ma też ocenić umowy pośrednictwa wizowego. Ma badać okres od 12 listopada 2019 r. do 20 listopada 2023 r.
Śledztwo ws. afery wizowej prowadzi prokuratura w Lublinie; zarzuty w ramach postepowania usłyszeli m.in. Edgar Kobos i Piotr Wawrzyk. (PAP)
autor: Karol Kostrzewa, Rafał Białkowski