W praktyce zapadła decyzja, że CPK nie będzie budowany; musimy się temu przeciwstawić
Kaczyński we wtorkowym oświadczeniu odnosząc się do budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego, podkreślił, że "w praktyce zapadła decyzja o tym, że nie będzie budowane CPK". Odniósł się w ten sposób do poniedziałkowej informacji o rozbudowie Lotniska Chopina w Warszawie do przepustowości ok. 30 mln pasażerów rocznie w 2029 r. Zdaniem pełnomocnika ds. CPK Macieja Laska, w 2035 r. cały ruch lotniczy z Warszawy będzie mógł zostać przeniesiony do planowanego portu w Baranowie.
"Możliwość tej rozbudowy (lotniska Chopina) to jest co najwyżej 35 mln pasażerów (rocznie), a więc to jest takie skromne lotnisko. To jest najlepszy dowód na to, że ta operacja, której źródeł trzeba poszukiwać w Berlinie i sądzę że się je tam znajdzie, jest prowadzona" - powiedział Kaczyński.
Zdaniem prezesa PiS, budowa CPK jest ważna dla przyszłości kraju, ponieważ z jednej strony wiąże się z dalszym rozwojem gospodarczym, w dłuższym okresie prowadzącym do deprowincjonalizacji Polski. Z drugiej strony, ocenił, ma znaczenie militarne, jako miejsce potencjalnie służące do lądowania ciężkich samolotów transportowych i bojowych.
"Polska nie może być krajem peryferyjnym, prowincjonalnym. Musimy się zdecydowanie temu przeciwstawić. Nie mamy wielkiego lotniska i powinniśmy mieć na miarę naszego kraju wielkie lotnisko" - oświadczył prezes PiS.
Jak jednocześnie zauważył, wtorek jest ostatnim dniem rozliczeń podatkowych. “Dzisiaj każdy może sobie obliczyć, o ile został oszukany przez Donalda Tuska, bo miało być 60 tysięcy złotych wolne od podatku. Czyli jeżeli ktoś zarabia 60 tysięcy złotych rocznie i jest blisko tzw. mediany w tej chwili, wtedy traci na tym 5400 zł” - powiedział Kaczyński. “Jeżeli na przykład ktoś zarabia tylko 40 tysięcy złotych rocznie, to wtedy traci 1800 złotych” - zaznaczył.
Prezes PiS mówił także o podjęciu “inicjatywy obywatelskiej”, z powodu “wycofywania tarcz, które osłaniały zarówno indywidualne gospodarstwa domowe, jak i zakłady pracy przed skutkami podwyżek cen energii”.
“Jeżeli chodzi o energię czerpaną z gazu to z 200,17 zł za MWh mamy w tej chwili 290,97 zł. Jeżeli chodzi o energię elektryczną, to z 400 zł mamy 512 zł. A dla instytucji podniesienie wyniesie już nawet nie z 400 zł do 512 zł, tylko do 693 zł. To są poważne sumy i to się przełoży na ceny także innych towarów” - podkreślił Kaczyński.
W środę 24 kwietnia do możliwych podwyżek cen gazu, energii elektrycznej i wody odnosił się również b.premier, poseł PiS Mateusz Morawiecki. Apelował do rządu, aby "natychmiast przyjąć propozycje tarczy” PiS.
Morawiecki ocenił, ocenił, że podwyżki mają być skonstruowane w taki sposób, że jeśli "ktoś ma dom z basenem, to będzie mógł ten dom z basenem ogrzewać stosunkowo tanio". Ale, jak dodał, "jak ktoś ma małą firmę, piekarnię, zakład fryzjerski, albo jak ktoś prowadzi szpital czy inny podmiot wrażliwy, szkołę, przedszkole, żłobek - wszystkie one będą musiały zapłacić za prąd drożej".
"My przeciwko takiej logice zdecydowanie protestujemy" - zaznaczył Morawiecki. "Protestujemy i jednocześnie apelujemy do rządu, żeby wziął się wreszcie do roboty. Nie szukał tematów zastępczych, tylko przygotował tarczę z prawdziwego zdarzenia” - dodał. (PAP)
Autorzy: Adrian Kowarzyk, Agata Porażka
amk/ agg/